piątek, 30 sierpnia 2013

ANNA J. SZEPIELAK: "Dworek pod Lipami"


Każdą książkę zawsze najpierw oswajam dotykiem, wzrokiem i węchem. Ta okładka wpadła mi w oko natychmiast, a objętość wprawiła mnie w błogostan. Lubię takie pulchne twory czytelnicze. Bohaterką powieści jest Gabriela, pisarka, której życie prywatne i zawodowe cokolwiek się skomplikowało. Problemy może nie są specjalnie dramatyczne, ale bardzo dotkliwe. Większość z nas je miewa, ale nie każdy dysponuje taką wyobraźnią, jak Gabi. Ona tworzy postać (a może Celina sama się zgłasza?), która w swoim życiu zaplątała się podobnie i przy jej pomocy sama usiłuje wybrnąć z tarapatów. Wydawałoby się, że kobieta z XIX wieku, gdy emancypacja dopiero zaczynała raczkować, niewiele ma wspólnego ze współczesnością. Nieprawda. Celina ma może mniejsze możliwości, ale wcale nie jest głupsza od nas. Powiedziałabym nawet, że jest po kobiecemu mądrzejsza, a z pewnością bardziej dojrzała mimo młodego wieku. Od tej pory akcja powieści zaczyna toczyć się dwutorowo: czytelnik przenosi się z XXI wieku do XIX-wiecznego dworu, by znienacka wrócić do współczesności. Fantastyczny pomysł.Wessała mnie ta książka, bo przepadam za takimi historycznymi rodzynkami w tekście, a te są szczególnie dorodne - piękne opisy, język tamtej epoki i, co najważniejsze, mentalność tamtych czasów. Zapewniam, że współczesność wcale nie jest gorzej przedstawiona. Autorka świetnie pokazuje różnice między męskim i damskim spojrzeniem na te same sprawy. Od jakiegoś czasu dość uważnie śledzę nowe pozycje na rynku wydawniczym. "Dworek pod Lipami" sprawił mi przyjemność. Opisy mnie zachwyciły, dialogi są naturalne i niewymuszone. Anna Szepielak umie opowiadać i, jeśli tylko zechce snuć kolejną opowieść, to ja z pewnością po nią sięgnę. I poproszę taką z historycznymi rodzynkami

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz