czwartek, 29 sierpnia 2013

Stare małolaty

Kiedy miesiąc temu skończyłam 54 lata, przez głowę przemknęła mi niepokojąca myśl, że teraz już przede mną jedynie okrucieństwo starzenia się. Po ostatnich traumatycznych przeżyciach uznałam, że starość to jednak nie wiek. To stan umysłu. A poważnych przemyśleniach doszłam do wniosku, że jeszcze mi nie zagraża. Bo może opakowanie się nieco zużyło, może organizm daje do zrozumienia, żebym trochę o niego zadbała, ale - psiakrew - mózg jeszcze działa i demencji nie mam.Starość ma to siebie, że albo staruszkowie pośpiesznie usiłują odpracować wszystkie swoje grzechy, karcąc za nie młodszych od siebie, albo też dziecinnieją i starają się żyć bezstresowo, terroryzując otoczenie. W niedzielę wracałam z cmentarza. Kiedy dochodziłam do przystanku, aż oczy przetarłam, bo takiego widoku dawno nie widziałam. Całą wiatę zapełniali staruszkowie płci obojga czekający na autobus. Jestem podłe prosię, bo przyznaję , że nieco podejrzliwie zestrachałam się takim wysypem w jednym miejscu i prawie miałam ochotę pomacać parę sztuk, czy aby na pewno żywe. Jeżdżę na cmentarz od wielu lat i takiego urodzaju na przystanku nie widziałam bez względu na porę i pogodę. Staruszkowie jednakże byli towarzyscy, uśmiechnięci, sympatyczni, więc z i ja z uśmiechem przeczekałam, aż wejdą do autobusu, nie pchałam się na miejsce siedzące, tylko stanęłam sobie na schodku obok kierowcy, trzymając się poręczy. Po czym na kolejnym przystanku koło kościoła, ku mojej konsternacji, do środka wbiła się kolejna grupa babcio-dziadków. Tym razem kościółkowa. Wracali z mszy, życzyli sobie podjechać. O ile staruszkowie spod cmentarza byli duchem młodzi, o tyle dziadkowie kościółkowi reprezentowali poziom umysłowy nastolatków. Stałam prawie w wejściu, bo inaczej się nie dało. Miałam na sobie białą kieckę w czarne mazaje. Zgoda, tyły może wieku nie zdradzały, ale, na litość boską, front już tak. Każdy dziadek, przechodząc, opierał łapę na moim tyłku, choć mógł się złapać poręczy. Rozumiem, że niektórym dziadkom jest czasem wszystko jedno, do kogo tyłek należy. Byle był babski. Jednakowoż te geriatryczne grzyby z kościoła przed chwilą wylazły! Stanowczo jeszcze nie czuję się staruszką, bo wrzał we mnie wulkan. Gdyby spojrzenie zabijało, miałabym paru dziadków na sumieniu. Ostrzegam: następnym razem nie będę miała litości. Każdy stary małolat zarobi po łapie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz